PANNONICA 2019 – relacja, fotorelacja, niespodzianki i przemyślenia
Pannonica Folk Festival 2019, zakończył się wielkim sukcesem i to na wielu płaszczyznach. A była to edycja przełomowa. Obaw było wiele, o Bregovića o frekwencję i publiczność …
Na początku chciałbym wydać małe oświadczenie. Ponieważ w tekście będzie dużo ciepłych słów i pochwał pod adresem organizatorów festiwalu, uroczyście oświadczam że: nie jest to tekst sponsorowany, organizatorzy nie są moją rodziną, nie jestem w żaden sposób związany z festiwalem Pannonica Folk Festival. To znaczy związany z nim jestem – ale emocjonalnie. Jestem na nim od drugiej edycji i z największą przyjemnością go relacjonuję i fotorelacjonuję. Organizatorów, owszem znam, ale wyłącznie na płaszczyźnie zawodowej. Przeprowadzałem z nimi wywiady a na festiwalu zdarza się nam zamienić kilka słów.
Ten festiwal był wyjątkowy. W latach poprzednich 2017 i 2018, odnotowano lawinowy (jak mi się wydaje) wzrost liczby uczestników. Taka sytuacja sprawia zwykle wiele problemów. Najpoważniejszym jest logistyka – z którą organizatorzy poradzili sobie bardzo dobrze. Już w poprzednim roku przeprojektowano wioskę festiwalową i zmieniono położenie głównej sceny. Zresztą, chyba po trzeciej edycji festiwalu, napisałem, że organizatorzy popełniają błędy, bo błędów ustrzec się nie da, ale widzą je, analizują i w następnej edycji już ich nie ma. W tym roku logistyka działała dobrze, również ta najważniejsza, czyli prysznicowo – tojtojowa. Z pobudek sentymentalnych zostawiono też pierwsze, drewniane kabinki prysznicowe, sztuk 3, które funkcjonowały na pierwszych edycjach festiwalu
Następnym problemem, który jakby – rozwiązał się sam, byli uczestnicy festiwalu. Jeśli nad logistyką organizatorzy mogą mieć pełną kontrole, to nad publicznością … już nie. Wszyscy piszący, mówiący, dyskutujący od wielu lat o Pannonice, powtarzają zgodnym chórem: jego największym atutem jest publiczność.
Tu pozwolę sobie zacytować samego siebie, fragment relacji z 2015 roku: Fenomen Pannoniki (bo fenomenem należy nazwać ten Festiwal), to jego klimat i nastrój. Muzyka w tym przypadku jest katalizatorem stanu ducha Festiwalowiczów. Ten stan ducha to potężna ilość radości i pozytywnej energii, która unosi się nad Barcicami. Uczestnicy Festiwalu to w większości “bałkanofile” (do których należy również piszący te słowa). Znajdując na barcickim polu mały kawałek bałkanów, czerpią z tego faktu radość trudną do opisania. [tu można przeczytać relację]
Wraz z rozwojem festiwalu, jego uczestników z roku na rok przybywało. Przybywało też, szczególnie w edycjach 2017 i 208 ludzi przypadkowych, odmiennych od tych – których opisałem powyżej. W rozmowach ze starymi festiwalowiczami, obawialiśmy się o właśnie tych, przypadkowych – którzy zepsują nastrój i ducha tego festiwalu. I stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Przypadkowi festiwalowicze z lat ubiegłych, uznali … że wizyta na Pannonice była (niefortunnym) przypadkiem i w 2019 roku, po prostu nie przyjechali.
To samo dotyczy dużej rzeszy fanów Gorana Bregovića, którzy przyjechali tylko na jego koncert. Pannonica bez problemów ich pomieściła i jedyną niedogodnością był dojazd samochodem do wioski festiwalowej, ale tu też Policja stanęła na wysokości zadania.
Reasumując, bo tekst staje się przydługi (jak na publikację internetową). Organizatorzy udowodnili, że da się zrobić duży festiwal w kameralnym nastroju. Uczestnicy festiwalu udowodnili, że można świetnie bawić się na dużym festiwalu …
Pomijam tu tematy czysto muzyczne, napisałem o nich relacjonując poszczególne dni festiwalu. Nie mogę jednak tego nie napisać, dobór artystów jest fantastyczny, mądry i przemyślany …
Tegoroczny festiwal Pannonica nosił nazwę Legendary. Wystąpiło na nim kilka legendarnych już, znanych całemu światu wykonawców. Legendarni wykonawcy dali piękne koncerty, ale publiczność oczarował i zadziwił mało znany, ukraiński zespół Luiku, największe muzyczne “odkrycie” tego festiwalu.
W opinii większości uczestników, koncert Luiku, był najciekawszym wydarzeniem Festiwalu. Występy Legend, mimo, że bardzo piękne, były “przewidywalne”, publiczność dostała to – czego oczekiwała.
Tymczasem Luiku i lider formacji Dmytro Cyperdiuk, zaprezentowali coś całkiem nowego, oryginalnego, coś co wymyka się wszelkim próbom opisania czy zaszufladkowania. Fantastyczne połączeniu muzyki wschodnioeuropejskiej z elektronicznymi brzmieniami, etnicznym klimatem, słowiańską duszą i gigantyczną dawką energii … w 100% pozytywnej.
Żyjemy w czasach YouTube, Spotify, Facebooka i całej masy serwisów, gdzie można posłuchać niezliczonej ilości utworów i wykonawców. Dzisiaj bardzo trudno o coś oryginalnego i niepowtarzalnego. A taka właśnie jest muzyka formacji Luiku. Stworzyli własny unikalny styl, nie tylko muzyki. Ich występ to rodzaj spektaklu, to performance z charyzmatycznym Dmytro Cyperdiukiem w roli głównej.
Więcej informacji i zdjęć: serwis informacyjny Muzyczny-Krakow.EU
fotografia koncertowa | wiadomości Gliwice | adwokat Cieszyn | psycholog i psychoterapeuta Warszawa